Twarz a tożsamość

 

Twarz jest tym, kim człowiek jest. Jest prawdą o człowieku. Bez twarzy nie ma spotkania. „Spotykamy drugiego w jego twarzy” – pisze Tischner. Żyjemy jednak w świecie zamaskowanym. Doświadczenie osoby, która w tłumie ludzi szuka twarzy i jej nie znajduje, może być przerażające.

Twarz to inaczej tożsamość, wewnętrzna rzeczywistość, autentyczność i indywidualność osoby. To prawdziwe „ja”, jedyne i niepowtarzalne. Nie ma, nie było i nie będzie drugiego takiego samego „ja”. Nie ma, nie było i nie będzie drugiej takiej samej twarzy. Ale twarz jest także kluczem do spotkania. Spotkanie jest wzajemnością w odsłanianiu twarzy. „Rzeczy mają wyglądy, ludzie mają twarze. Rzeczy zjawiają się poprzez wyglądy, twarze objawiają się” – pisze Józef Tischner.

Maska jest rezultatem przystosowania się do otoczenia, wywieranej presji i oczekiwań społecznych. Według Z. Freuda pełni ona funkcję ochronną: jest obumarłą warstwą zewnętrzną, która zabezpiecza jednostkę przed tym, co na zewnątrz. Carl G. Jung przyznał masce rolę integralnego elementu osobowości, nazywając ją personą. Uważał, że persona jako prezentowany otoczeniu obraz „ja” jest funkcjonalna, o ile jest elastyczna. Kiedy utraci swoją plastyczność, staje się sztuczną maską, utrudniającą rozumienie siebie i innych.

A. Kępiński, J. Tischner, J. Jacobi i R.D. Laing ostrzegają przed skutkami powszechnego dziś zamaskowania. Dążenie do przystosowania się za pomocą maski prowadzi do bezkrytycznego naśladownictwa, ucieczki w to, co typowe, a tym samym utraty indywidualności oraz zdolności do nawiązywania bliskich i autentycznych więzi. Zamaskowanie uniemożliwia rozwój, a w skrajnej sytuacji prowadzi do psychoz.

Niekiedy maska jedynie eksponuje pewne właściwości, postawy czy dążenia, na których pokazaniu komuś szczególnie zależy. Zwykle jednak jest przeciwieństwem twarzy: kłamca przybiera maskę prawdomównego, niewierny – wiernego. W takiej sytuacji, napotykając maskę, napotykamy kłamstwo. Nie możemy wtedy nie pytać o twarz. Szukamy jej tak, jak się szuka prawdy.

Piękno twarzy

Podobnie na kartach Pisma Świętego Bóg szuka człowieka. Dziwi się, że go nie znajduje. Mówi: „Rozglądałem się, lecz nie było pomocnika, zdziwiłem się, że nie było nikogo, kto by mię podparł”.1 By spotkać się z człowiekiem, Bóg odsłania swoją twarz w Jezusie Chrystusie. Na pytanie Jana Chrzciciela: „Czy Ty jesteś tym, który ma przyjść, czy też mamy oczekiwać innego?”, Jezus odpowiada: „Ślepi odzyskują wzrok i chromi chodzą, trędowaci zostają oczyszczeni i głusi słyszą, umarli są wskrzeszani, a ubogim zwiastowana jest ewangelia; A błogosławiony jest ten, kto się mną nie zgorszy”2. W czynach Jezusa Chrystusa rozpoznajemy twarz najlepszego Lekarza i Terapeuty. To twarz bezwarunkowej miłości i empatii.

Piękno Boga zachwyca, ale spotkany człowiek również może zachwycić nas swoim pięknem. Lew Tołstoj w „Annie Kareninie” opisuje doświadczenie zetknięcia się z pięknem twarzy drugiego człowieka. Kiedy Lewin spotyka Kitty, czuje jakby obok zaświeciło słońce: „Oświetlała wszystko. Była uśmiechem, który opromieniał wszystko dookoła […]. Miejsce, gdzie stała, wydawało się Lewinowi niedostępne i święte, i była chwila, że omal nie odszedł, taki ogarnął go lęk […]. Zszedł na dół starając się nie patrzeć na nią zbyt długo, jak nie patrzy się na słońce”.3

Drugi człowiek jawi się tu jako źródło światła. Od jego twarzy bije blask, który umożliwia widzenie w ciemności, wskazuje innym drogę i sens. Blask ten oświetla nie tylko otoczenie, ale również wnętrze drugiej osoby oraz to, co w niej najcenniejsze.

Jak zauważa Tischner, piękno twarzy jest odzwierciedleniem tego, w jaki sposób człowiek powierza się dobru. Jest łaską, która pozwala inaczej żyć i inaczej umierać. Brak twarzy zdradza obojętność na dobro i zło, prawdę i fałsz. „Czym jest cisza dla dźwięku, a światło dla barwy, tym jest dobro i zło dla twarzy. Dzięki nim może objawić się twarz. Twarz zawiera w sobie jakiś odblask idealnego piękna, idealnego dobra, idealnej prawdy. Twarz jest wyższością, jest skonkretyzowaną chwałą, niepowtarzalną wzniosłością, wspaniałością człowieka […]. Ale jest ona także kruchością, zagubieniem, krzywdą lub biedą. Są na niej znaki minionych bólów, są miejsca dla bólów przyszłych” – czytamy w „Filozofii dramatu”4.

Nagość twarzy

Twarz może porywać swoim pięknem, ale może też wzbudzać lęk i niepokój. To dlatego, że twarz jawi się nam niekiedy jako pełna sprzeczności: odczytujemy na niej zapis dramatycznej walki, możemy rozpoznać ślady radości, miłości i szczęścia, ale również słabości, krzywdy i cierpienia.

Odsłonięta twarz może także budzić agresję. E. Levinas w książce „Etyka i Nieskończony” odkrywa, że twarz jest naga. „Najpierw jest sama prawość twarzy, jej prawe i bezbronne wystawienie. Skóra twarzy pozostaje najbardziej nagą, najbardziej obnażoną. Najbardziej nagą, chociaż nagością skromną. Również najbardziej obnażoną: w twarzy jest bowiem pewne podstawowe ubóstwo; dowodem jest to, że usiłujemy maskować to ubóstwo, przyjmując różne pozy i miny” – pisze.

Przez swoją nagość twarz „jakby zaprasza do aktu przemocy”, a jednocześnie mówi: „nie zabijaj” – zauważa Levinas. Autentyczność drugiej osoby wytyka zamaskowanemu jego kłamstwo. Ten, kto ma twarz, jest inny. Przez swoją inność, nagość i zdolność do konfrontacji twarz staje się obiektem agresji. Dlatego Chrystus mówi: „błogosławiony ten, który się mną nie zgorszy”. Dlatego Mojżesz kładzie zasłonę na swoją twarz. Ludzie nie byli w stanie znieść jej blasku.

Zasłona

Jak czytamy w Piśmie Świętym: „Gdy Mojżesz zstępował z góry Synaj z dwiema tablicami Świadectwa w ręku, nie wiedział, że skóra na twarzy jego promieniała na skutek rozmowy z Panem. Gdy Aaron i Izraelici zobaczyli Mojżesza z dala i ujrzeli, że skóra na jego twarzy promieniała, bali się zbliżyć do niego” 5. Dlatego Mojżesz, wychodząc do ludu, kładł zasłonę na swoją twarz.

Zasłona nie jest maską. „Zasłona skrywa twarz, maska kłamie” – pisze Tischner. Zasłona chroni, a zarazem sugeruje, że pod nią kryje się coś niesamowitego, godnego uwagi. W ten sposób zaprasza do spotkania, sugerując potrzebę szacunku i wzajemności. Mówi: odsłonię część mojej twarzy, jeśli ty odsłonisz część swojej. Rolę zasłony może pełnić wstyd. Wstyd ukrywa to, co cenne, przed niepożądanym spojrzeniem i może stanowić ważny etap na drodze wzajemnego oswajania i odkrywania siebie.

Maska

Zdaniem A. Kępińskiego głównym źródłem maski jest lęk. Ludzie maskują się, by ukryć swój lęk przed brakiem tożsamości. Osoba nakładająca maski nie uzyska potwierdzenia siebie. Otoczenie przypisze jej sprzeczne właściwości. Gubiąc się w stwarzanych przez siebie pozorach, będzie oddalać się od swojego „ja”. Zakładając maskę, człowiek osiągnie efekt odwrotny od zamierzonego: zamiast uspokojenia wywoła jeszcze większy niepokój własny i otoczenia6. Niezadowolenie z siebie i chęć, by być kimś innym, niż rzeczywiście się jest, pojawia się zwykle u osób chorych na schizofrenię tuż przed wybuchem choroby. Odczuwają oni wtedy obcość roli, którą zmuszeni są wbrew swojej woli odgrywać. „Mają wrażenie, że stale uwiera ich maska, że nie są na zewnątrz tym, czym są naprawdę, że otoczenie widzi ich złą grę i odczytuje, co za nią się kryje” – pisze Kępiński.

Ofiary zamaskowania

R. Laing zauważa, że niektórzy ludzie nie mają szans, by stać się osobą: od początku swojego istnienia traktowani są jak przedmioty. Zmuszeni są podporządkować się innym i odgrywać narzucone przez nich role. Konsekwencją jest wytworzony przez nich system fałszywego „ja”, będący zlepkiem zachowań i słów innych ludzi. „W istocie to, co zwiemy psychozą, jest po prostu gwałtownym zrzuceniem maski” – pisze Laing. W tym znaczeniu schizofrenia jest „zrywem do wolności”, sposobem uwolnienia się od dysonansu narzuconych przez innych, wzajemnie wykluczających się tożsamości. Podobny pogląd wyraża Kępiński, pisząc, że psychoza „jest jakby pęknięciem tej zewnętrznej warstwy, która wytworzyła się na skutek wymagań życia i która choremu nieraz dokuczała”7.

Cena autentyczności

Wielu psychologów uważa, że życie bez maski nie jest możliwe. Kępiński i Tischner prezentują odmienne stanowisko, opowiadając się za autentycznością w relacjach międzyludzkich. Wartość autentyczności doceniał również Carl Rogers, przypisując jej właściwości leczące. Postulował on, by terapeuta w relacji terapeutycznej ze swoim klientem nie używał maski.

W świecie zamaskowanym twarz zawsze jest osiągnięciem. Twarz jest historią naszego zmagania, naszych zwycięstw, błędów i porażek. Nie ma jej bez poświęcenia, opowiadania się po stronie dobra i wysiłku poszukiwania prawdy. Nie ma bez błądzenia, budowania i burzenia tego, co zbudowane nieprawidłowo. Nie ma bez odwagi, bez przeciwstawienia się złu i bez strat, dokonywania wyborów, brania za nie odpowiedzialności i płacenia ceny. Twarz jest nagrodą za wyrzeczenie się korzyści, jakie płyną z konformizmu.

Twarz kosztuje. Niekiedy, by ją zachować, musimy zapłacić całym naszym życiem.

Monika Świerczyńska

 

Artykuł opublikowany w czwartym numerze magazynu wsparcia psychicznego „W4oczy” (Nr 4 Wiosna/ Lato 2012. Kim jestem? W poszukiwaniu własnej tożsamości i korzeni)


  1. Iz 63, 5 wg Biblii wydanej przez Brytyjskie i Zagraniczne Towarzystwo Biblijne.
  2. Mat 11, 2-6 wg Biblii wydanej przez Towarzystwo Biblijne.
  3. L.Tołstoj, „Anna Karenina”, Warszawa 1955, tom 1, s. 41.
  4. Tischner, „Filozofia dramatu, Kraków 1998, s. 84.
  5. Księga Wyjścia 34, 29 wg Biblii Tysiąclecia.
  6. A.Kępiński, „Poznanie Chorego”, Warszawa 1978, s. 56.
  7. A.Kępiński, „Schizofrenia”, 1981, s. 205